Podopieczni ośrodka pomocy społecznej bez opieki

Przez kilka tygodni Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej nie był w stanie zapewnić usług opiekuńczych ciężko chorym podopiecznym. Mimo że dotychczasowa opiekunka jest chwalona za swój profesjonalizm, kierownik GOPS nie chce zaproponować jej umowy o pracę. Dlaczego Joanna Grabiec naraziła niepełnosprawnych podopiecznych na stres i cierpienie? Powodem było równe traktowanie pracownikiem czy pokazanie „kto tu rządzi”?

– Od wielu lat choruję na stwardnienie rozsiane. Jest to ciężka, postępująca choroba. Obecnie jestem na wózku inwalidzkim, elektrycznym. Nie jestem w stanie samodzielnie wykonywać zwykłych czynności życiowych typu samodzielne mycie, korzystanie z toalety, spożywanie posiłków, przyjmowanie leków itp. Mam także utrudniony kontakt werbalny – mało kto potrafi zrozumieć, co mówię. Nawet rodzina ma z tym problem. Jestem więźniem we własnym domu, gdyż samodzielnie nawet na wózku inwalidzkim, nie mam możliwości wyjechania na podwórko. Potrzebuję specjalistycznej opieki. Opieka nade mną jest ciężką fizyczną i psychiczną pracą. Trzeba mnie umyć, przełożyć z łóżka na wózek, posadzić na toalecie i z niej później zdjąć oraz zrobić wiele innych czynności: nakarmić, podać leki itp. Jestem także cukrzykiem, muszę systematycznie badać poziom cukru, a sama nie jestem w stanie tego zrobić. Mam też problemy z krążeniem w kończynach dolnych. Jak widać z opisu jest bardzo schorowaną osobą. Mam bardzo trudną sytuację rodzinną, zostałam sama z 26-letnim synem, mąż nie wytrzymał presji i odszedł – to tylko część pisma, które wystosowała do wójta na początku kwietnia p. Joanna, niepełnosprawna podopieczna GOPS.

Pani Joanna złożyła oficjalną skargę na kierownictwo GOPS w związku z tym, że od 27 marca nie było w stanie zapewnić jej opieki oraz nie dostarczało w terminie decyzji o przyznaniu usług opiekuńczych.

– Te zaniedbania ze strony GOPS w Jabłonnie spowodowały pogorszenie mojego stanu psychicznego i fizycznego. Mam nadzieję, że moja sprawa poruszy czyjeś sumienie, bo z pewnością nie tylko ja jedna jestem w takiej sytuacji i mi pomoże. Proszę o powrót do mnie pani Bożeny Stolarczyk – czytamy dalej.

B. Stolarczyk to opiekunka, której kierownik GOPS nie chce zaproponować umowy o pracę. Wspomniana pani pracuje dla GOPS od 2013 roku. Początkowo na umowy zlecenia, natomiast od 2016 roku na umowy o pracę na czas określony (po 3 miesiące). Mimo że na B. Stolarczyk nie było żadnych skarg, a nawet była chwalona za swoje podejście do pracy, kierownik GOPS zaproponowała jej wcześniejsze, mniej atrakcyjne warunki zatrudnienia, tj. umowę zlecenia. Opiekunka nie wyraziła na to zgody, ponieważ chciała dalej pracować na umowę o pracę.

Od tego czasu, kiedy przebywała na przymusowym urlopie, a później już nie była związana żadną umową, jej podopieczni pozostawali bez opieki, mimo że GOPS był zobowiązany ją zapewnić.

– Od dnia, kiedy panią Bożenę wysłano na przymusowy urlop, tj. 27 marca, były u mnie 2 opiekunki. Pierwsza była 29 marca przez niecałą godzinę, niestety nie dała sobie rady. Mimo zapewnień, że będzie 31 marca w piątek, nie pojawiła się i nie dała znaku życia. […] Kolejna pani przyszła 4 kwietnia we wtorek z panią O., nie przekroczyła nawet mojej furtki, bo posiadam psa, a ona się ich boi. Mój pies jest bardzo łagodny z charakteru i wyglądu. Do tej pory nikt nie miał problemu, żeby wejść – pisze p. Joanna, chora na stwardnienie rozsiane.

Pani Joanna była zadowolona z usług świadczonych przez dotychczasową opiekunkę. Twierdzi, że dzięki niej miała zapewniony komfort psychiczny, była umyta, co bardzo dużo oznacza dla kogoś, kto sam nie jest w stanie tego zrobić, jak również miała przygotowane i podane posiłki. Opiekunka, kiedy trzeba było, wzywała lekarza, odbierała recepty, przyjeżdżała wieczorem, żeby położyć do łóżka i przede wszystkim rozumiała, co mówi. Pani Joanna ma ogromne zaufanie do B. Stolarczyk.

Podopiecznym p. Bożeny byli również leżący pod respiratorami mieszkanka Chotomowa i mieszkaniec Bożej Woli. Pan z Bożej Woli, którym pod nieobecność B. Stolarczyk 24 godziny na dobę, musi opiekuje się żona, napisał skargę na GOPS. Zauważył w niej, że GOPS pozostawił go bez pomocy, mimo że wymaga stałej opieki, po czym w zastępstwie przysłał najpierw panią, która zrezygnowała widząc stan przyszłego podopiecznego, a potem niepełnosprawną pracownicę.

– Aktualnie wszystkie osoby świadczące usługi opiekuńcze są zatrudnione na umowy cywilno-prawne. Taka umowa została zaproponowana również Pani, której wygasła umowa o pracę na czas określony – do czasu podjęcia decyzji dotyczących zatrudnienia opiekunek przez GOPS. Zatrudnienie tylko jednej osoby na umowę o pracę na czas nieokreślony, byłoby dyskryminujące w stosunku do pozostałych opiekunek, które również chciałyby być zatrudnione w ten sposób. Na terenie Gminy Jabłonna usługi opiekuńcze są świadczone przez około 30 osób zatrudnionych na umowę-zlecenie – tłumaczy nam J. Grabiec.

Kierownik GOPS nie odpowiedziała nam na pytania dotyczące tego, w jaki sposób GOPS zapewnił opiekę trójce ciężko chorych podopiecznych oraz w jakich terminach kandydaci na nowych opiekunów zajmowali się niepełnosprawnymi.

W międzyczasie doszło do posiedzenia Komisji Spraw Społecznych, podczas którego J. Grabiec – delikatnie mówiąc – nie była zbyt dobrze przygotowana do dyskusji.

– Ja nie jestem w stanie przyjść do pracy i od razu zająć się wszystkim. Po kolei się tym zajmuję. W tamtym roku projektem 500 + i remontem, w tym roku zajmujemy się usługami opiekuńczymi. Wszystko na raz? – mówiła kierownik GOPS, która w ten sposób przyznała się, że ma problem z organizacją pracy.

Później J. Grabiec stwierdziła, że było to niefortunne sformułowanie. Kierownik jednak unikała odpowiedzi na kolejne pytania, twierdząc, że wcześniej została zobowiązana do przygotowania szczegółowych informacji na temat działalności GOPS dopiero na majowe posiedzenie komisji. Jedna z radnych dalej dopytywała, dlaczego z opiekunką nie została przedłużona umowa o pracę.

– To ja mam się tłumaczyć, dlaczego pani… – denerwowała się J. Grabiec.

– Odpowiedzieć na pytanie, nie tłumaczyć – stwierdziła radna Lipińska.

W końcu kierownik odpowiedziała, że według niej jest to niesprawiedliwe, że jedna osoba miałaby umowa o pracę, a pozostałe umowy zlecenia.

– Czy inne opiekunki też chciały umowy o pracę? – padło pytanie.

– Nie odpowiem na to pytanie – powiedziała J. Grabiec.

W trakcie obrad komisji radni poprosili kierownik GOPS, żeby zatrudniła opiekunkę na kolejne 3 miesiące w ramach umowy o pracy, tak żeby niepełnosprawni podopieczni mieli opiekę. J. Grabiec obiecała, że rozważy to i zaprosiła B. Stolarczyk na rozmowę jeszcze tego samego dnia o godz. 13.00. Do spotkania jednak nie doszło, ponieważ opiekunka spóźniła się kilka minut, a J. Grabiec nie było już w GOPS. Wójt poinformował na sesji Rady Gminy, że spóźnienie było większe niż kilka minut.

– Pani Bożena przyjechała spóźniona, ponieważ zajmowała się tym razem jako wolontariuszka swoją podopieczną. W tym samym dniu obie panie były na komisji i później p. Joannę trzeba było przewinąć. Zrobiła to p. Bożena, bo GOPS znowu nie dopełnił swoich obowiązków, gdyż nie zapewnił opiekunki. Pani Joanna była cała brudna, trzeba było ją wykąpać – tłumaczyła zainteresowana całą sytuacją jedna z mieszkanek Chotomowa.

Radni byli zaskoczeni zachowaniem J. Grabiec. Stwierdzili, że kierownik GOPS zlekceważyła nie tylko opiekunkę, z którą miała się spotkać, ale także radnych, z którymi poczyniła ustalenia podczas posiedzenia komisji. Co więcej, kierownik nadal nie spotkała się z B. Stolarczyk i nie zaproponowała jej umowy o pracę. Co może być powodem takiego zachowania J. Grabiec? Na pewno nie brak środków finansowych, ponieważ w marcu Rada Gminy przesunęła dodatkowo 287.000 zł na GOPS.

– Pani Grabiec postanowiła pokazać kto tu rządzi – oceniają rodziny niepełnosprawnych podopiecznych GOPS.

Czy B. Stolarczyk jeszcze będzie opiekować się swoimi podopiecznymi? Nie wiadomo, ale raczej nie. Po wielu tygodniach, kiedy GOPS nie mógł zapewnić opieki nad niepełnosprawnymi, wreszcie znalazł osoby, które w pewien sposób mogą odciążyć rodziny potrzebujące pomocy. Małżonka mężczyzny z Bożej Woli, który leży pod respiratorem, mówi, że nowa opiekunka była obecna już dwa razy i na razie sobie radzi. Mniej zadowolona jest siostra podopiecznej z Chotomowa, która nie dość, że ma porażone wszystkie kończyny, to także ma ogromne problemy z mówieniem.

– Siostra powiedziała mi, że od ostatniego tygodnia przychodzi pewna pani, która jest miła i bardzo stara się pomóc. Problem jest jednak taki, że nie rozumie, co mówi moja siostra. W tym przypadku współpraca z panią Bożeną była łatwiejsza dla mojej siostry. Niestety pani Grabiec uparła się, że nie będzie już pani Bożeny – słyszymy.

Można spodziewać się, że w maju ta sprawa jeszcze powróci pod obrady Rady Gminy. Tylko czy do tego czasu zostanie wypracowane rozwiązanie pozwalające na zatrzymanie pracownika, z którego zaangażowania są ci najbardziej zainteresowani, czyli niepełnosprawni i ich rodziny?

Jabłonna Dla Mieszkańców