W szkole czekają na zewnętrzne kontrole

Ponad 40 procent pracowników Szkoły Podstawowej w Jabłonnie nie podpisało się pod pismami w obronie tamtejszej dyrektor, które są odpowiedzią na niedawny list otwarty. Kuratorium Oświaty w Warszawie wszczyna postępowanie w związku z anonimowym listem otwartym pracowników jabłonowskiej placówki.

We wtorek pisaliśmy o liście otwartym pracowników Szkoły Podstawowej w Jabłonnie, który wpłynął do Urzędu Gminy 13 listopada.

– Czujemy się zastraszeni i upokorzeni. Dlaczego tak wielu pracowników korzysta ze zwolnień lekarskich? Po prostu, ludzie nie wytrzymują psychicznie i muszą odpocząć. Rezygnują z pracy doświadczeni pracownicy, bo nie można pracować w takiej atmosferze. A dzieci? To one ponoszą konsekwencje działań pani dyrektor, bo ciągłe zastępstwa, brak zajęć ze specjalistami nie wpływają korzystnie na ich rozwój. Tak samo dziecko z orzeczeniem ma trzech różnych nauczycieli wspierających. Gdzie prawa dziecka, gdzie jego dobro? Jak długo dzieci będą jadły obiady na parapetach? Czy pani dyrektor tego nie widzi, czy nie chce widzieć? – to tylko fragment listu, którego całość można przeczytać TUTAJ.

Tego samego dnia otrzymaliśmy oświadczenie Jolanty Braun, dyrektor SP Jabłonna, w którym informuje, że treść listu jest całkowicie nieprawdziwa. Więcej TUTAJ.

W poniedziałek, 20 listopada w urzędzie zostały złożone dwa pisma będące kontrą w stosunku do listu otwartego. Pracownicy szkoły poinformowali w nich, że nie utożsamiają się z treścią listu otwartego. W ostatni wtorek w sekretariacie szkoły powiedziano nam, że wspomniane pisma zostaną wysłane do naszej redakcji z prośbą o publikację. Niestety szkoła nadal tego nie zrobiła. Możliwe, że z powodu tego, iż pod pismami nie podpisało się aż 42% pracowników (liczba pracowników według danych z października br.). Jest to duża liczba, biorąc pod uwagę, że dyrekcja miała wgląd do tego, kto podpisał się pod pismami, a kto nie.

20171121_060941

Takie ogłoszenie wisiało w pokoju nauczycielskim

– Z informacji dotyczącej składania podpisów w sekretariacie szkoły nauczyciele niechętnie korzystali, wówczas pismo było dostarczane przez wicedyrektorów indywidualnie do nauczycieli. Tym samym stawiano pracowników w trudnej sytuacji. Nie każdy w bezpośrednim kontakcie z przełożonym potrafi odmówić. To była niekomfortowa sytuacja – mówi nam jeden z pracowników szkoły.

Zapytaliśmy J. Braun, czy potwierdza informację, że 20 listopada jedna z pań wicedyrektorek chodziła po szkole i namawiała nauczycieli do podpisania się pod pismem będącym odpowiedzią na list otwarty pracowników szkoły. Dyrektor nadal nie udzieliła nam odpowiedzi.

Temat listu otwartego poruszono podczas środowej sesji Rady Gminy. Niektórzy radni zastanawiali się, dlaczego rada oraz urząd zajmują się anonimem.

– Między innymi ja ponoszę odpowiedzialność, że ten dokument został do państwa wysłany. Między innymi kierowałem się też tym podejmując taką decyzję, że kilkanaście miesięcy temu na skutek anonimu była taka, a nie inna reakcja społeczna – poinformował Sławomir Markowski, radca prawny urzędu.

Mecenas miał na myśli ubiegłoroczne wydarzenia, które również dotyczyły jabłonowskiej szkoły. Na podstawie anonimu odbywały się spotkania, na których byli obecni radni, nauczyciele i mieszkańcy. Radny Arkadiusz Syguła zauważył, że wtedy anonim interesował wszystkich i – jak powiedział radny – wójt nawet ściągał jedną kobietę na siłę, żeby podpisała.

Andrzej Jasiński, naczelnik Wydziału Oświaty, Sportu i Spraw Społecznych poinformował, że po otrzymaniu listu otwartego natychmiast zwrócił się do dyrektor Braun z prośbą o udzielenie odpowiedzi na zarzuty, że w szkole mogło dojść do naruszenia prawa oświatowego. Dyrektor udzieliła wyjaśnień już następnego dnia, twierdząc, że żaden z tych faktów nie miał miejsca. W ocenie naczelnika nie było naruszenia prawa oświatowego, ale Kuratorium Oświaty postanowiło wszcząć postępowanie celem sprawdzenia, czy w szkole doszło do złamania praw dziecka.

– Jestem dziwnie spokojny, że rzecznicy praw dziecka i praw obywatelskich będą przeprowadzać w szkole kontrole. Pod jednym tylko względem: czy w tej szkole łamane są prawa dziecka – mówił naczelnik Jasiński. – Trzy przypadki z listu wskazywały, że łamane są prawa dziecka. Informacja, którą pani dyrektor przygotowała, a jest to informacja konkretna, wskazuje, że tak nie jest. Oczywiście nie wiem, czy kontrola kuratoryjna, która będzie pogłębiona, bo np. przeprowadzi się badania ankietowe i inne, nie wskaże, że w niektórych przypadkach te prawa są łamane. Tego nie mogę powiedzieć – dodał.

W obecnej sytuacji jedynym sensownym rozwiązaniem mogą być tylko kontrole przeprowadzone przez jednostki zewnętrzne. Wtedy też pracownicy szkoły będą mogli swobodnie wypowiedzieć się odnośnie wydarzeń opisanych w liście otwartym, potwierdzając je lub zaprzeczając im, jednocześnie nie czując żadnych obaw, że o ich przemyśleniach i ewentualnych skargach czy zarzutach dowie się dyrekcja szkoły.

Jabłonna Dla Mieszkańców