Mieszkańcy zapłacą za utratę subwencji oświatowej
Urząd Gminy w dalszym ciągu nie jest w stanie odpowiedzieć, dlaczego doszło do przeszacowania budżetu aż o 2.200.471 złotych. Dyrektorzy szkół i część radnych są zdania, że niejasności związane z oddziałami przedszkolnymi nie mogły tak drastycznie wpłynąć na wysokość utraconej subwencji oświatowej. Teraz zapłacą za to mieszkańcy?
– Obecna kwota subwencji oświatowej jest taka, jaką mamy liczbę dzieci. Dostajemy tyle, ile się nam należy – w ten sposób Jarosław Chodorski, wójt Jabłonny tłumaczył utratę ponad 2 mln zł części subwencji oświatowej.
– Ktoś po prostu przeszacował budżet, a najciekawsze jest to, że w nowej kadencji nie nastąpiła weryfikacja. Błąd został popełniony w założeniach budżetowych i za ten błąd będą musieli zapłacić mieszkańcy. Taka sytuacja nie może się powtórzyć. Interpretowanie, że to szkoły są winne, wydaje mi się, że jest nieprawdziwe – stwierdził radny Mariusz Grzybek.
Radny również jest zdania, że gmina mogła do 15 stycznia 2015 roku wprowadzić ewentualne zmiany w danych potrzebnych do przygotowania subwencji oświatowej.
– Jak gmina wprowadza do budżetu dotację? Strzela sobie z palca? Nie, gmina jest zobowiązana przyjąć do budżetu dane z pisma, które otrzymuje z Ministerstwa Finansów z wyliczoną kwotą planowanych udziałów i planowanej subwencji. Nie wprowadzam subwencji na podstawie swoich wyliczeń, tylko na podstawie pisma z ministerstwa. Gdybym przyjęła niższą kwotę, projekt naszego budżetu otrzymałby negatywną opinię – broniła się Beata Stolarska, skarbnik gminy.
Skarbnik potwierdziła, że dane potrzebne do wyliczenia subwencji oświatowej nie były weryfikowane, ponieważ stan dzieci był zgodny z systemem informacji oświatowej. Skarbnik pytała, co gmina miała weryfikować.
– Organ prowadzący ma obowiązek weryfikacji bez względu na to, czy dane są poprawne czy nie – odpowiedział krótko radny Paweł Krajewski.
Skarbnik przekonywała, że nie popełniła błędu przy przygotowywaniu budżetu. Wskazała również, że to nie ona, a pełnomocnik ds. kontaktów społecznych miał w swoim zakresie obowiązki dotyczące oświaty.
Głos w imieniu dyrektorów placówek oświatowych zabrała Agata Gołowicz, dyrektor Szkoły Podstawowej w Jabłonnie: – Panie wójcie, pan oczernił dyrektorów, że jesteśmy winni brakującej subwencji oświatowej. Tylko czy 182 dzieci z oddziałów przedszkolnych w SP w Jabłonnie, 56 dzieci w SP w Chotomowie oraz 9 gimnazjalistów składa się na kwotę ok. 2.200.000 zł? Nie ma takiej możliwości.
Także radny Krajewski zwrócił uwagę na ten sam problem. Według wyliczeń, gdyby błąd dotyczył jedynie dzieci z oddziałów przedszkolnych, utracona subwencja powinna być zdecydowanie niższa niż 2.200.471 zł. W trakcie sesji okazało się, że Urząd Gminy w dalszym ciągu nie jest w stanie stwierdzić, co dokładnie składa się na kwotę brakującej części subwencji oświatowej w wysokości 2.200.471 zł. Skarbnik Stolarska ma nadzieję, że wyliczy to przyszły naczelnik wydziału oświaty, kultury, sportu i spraw społecznych.
– Pani skarbnik, jest mi bardzo przykro, że pani każe przyznać się dyrektorom do błędu. Żaden z dyrektorów tego nie zrobi, ponieważ to nie my popełniliśmy ten błąd. To pani jako przedstawiciel urzędu tworzy budżet gminy, powinna zweryfikować dane i nanieść poprawki do budżetu. Jeśli dyrektorzy popełnili błąd, pracownik urzędu powinien wykonać telefon, aby zweryfikować dane – mówiła A. Gołowicz.
– Nie próbuję z paniami prowadzić wojny, więc nie wiem skąd ta agresja. Nie przeliczam subwencji, tylko informuję, gdzie powstał błąd. To nie jest moja wina i nie będę odpowiadać za pana Kosiorka, dlaczego tego nie zweryfikował – zripostowała pani skarbnik.
Mija zatem kolejny miesiąc, a urząd wciąż nie rozwiązał kwestii utraty ponad 2 mln zł. Wiadomo jedynie, że gmina już nie odzyska tych pieniędzy, a za błędy osób – które teraz nie chcą się do nich przyznać – będą odpowiadać mieszkańcy gm. Jabłonna.
Jabłonna Dla Mieszkańców