Szpital będzie sprawdzać nowych pacjentów

Dyrekcja szpitala w Nowym Dworze Mazowieckim podjęła decyzję o pobieraniu materiału do badań laboratoryjnych w kierunku COVID-19 u każdego pacjenta, który przyjmowany jest na oddział szpitalny. W ten sposób Nowodworskie Centrum Medyczne chce uniknąć sytuacji, w których przyjmuje pacjentów zakażonych koronawirusem i następnie musi przeprowadzać kwarantannę.

Dotychczas przebadano 25 pacjentów. Wszystkie próbki miały wynik ujemny.

Dlaczego tak ważne jest, aby w szpitalu niededykowanym pacjentom zakażonym koronawirusem, nie znalazła się osoba z COVID-19? O tym mówił w wywiadzie dla portalu Weszło Tomasz Karauda, lekarz z Uniwersytetu Szpitala Klinicznego im. Norberta Barlickiego w Łodzi.

– System ochrony zdrowia był niewydolny tak naprawdę jeszcze przed pandemią. Natomiast osób, które umrą z powodu koronawirusa będzie znacznie mniej od tych, które umrą przez strach związany z pandemią. Szpitale były pełne pacjentów, którzy nie mogli się doczekać rozpoczęcia leczenia jeszcze przed rozpoczęciem pandemii. Oni nadal są, nie wyparowali. Żyją w strachu w swoich domach, albo odchodzą, bo nie jesteśmy w stanie im zapewnić na czas pomocy. Koszty pośrednie, choćby przełożone operacje pacjentów onkologicznych czy z rzadkimi chorobami płuc, są nie do policzenia. My mamy świadomość istnienia tych chorych, mamy świadomość, że umierają ludzie, których w normalnych okolicznościach moglibyśmy leczyć. To jest ogromny i niemożliwy do oszacowania koszt pandemii. Personel na kwarantannach, zamknięte poradnie, strach przed wizytą w szpitalu – to wszystko ma porażający wpływ – stwierdził Tomasz Karauda.

– Przyjęcie pacjenta może oznaczać, że cały oddział idzie pod kwarantannę. To są bardzo trudne decyzje, ale trzeba mieć świadomość, że SOR-y mają obłożenie na poziomie 30% w stosunku do sytuacji sprzed epidemii. Co się stało z tymi 70%? To są ludzie, którzy w normalnych warunkach trafiliby na Szpitalny Oddział Ratunkowy, ale teraz ich tam nie ma. Przestali chorować? No nie. Być może czekają w domach, być może ignorują objawy. Dopiero gdy uporamy się z epidemią, poznamy rzeczywiste rozmiary zniszczeń – dodał rozmówca Weszło.