FELIETON JANIKA. Piękny budżet mam, komu go rozdam…
– Pozostaje jedynie ustawić się w kolejce, może nam też wójt da parę groszy. Jeśli urzędnikom można nagrody, prywatnemu przedsiębiorcy umorzenia, dziwnym konsultantom i doradcom znaczne uposażenia, to i szary mieszkaniec powinien dostać przynajmniej na piwo, by łatwiej było na to wszystko patrzeć – pisze Jakub Janik, lokalny dziennikarz. Zapraszamy do przeczytania felietonu na temat tego, co dzieje się w gm. Jabłonna.
Był sobie kiedyś Robin Hood, a po naszej ziemi spacerował Janosik, aż go Ziobro powiesił. Za co? Bo uskuteczniał rozdawnictwo nie swojej kasy. Jednak on przynajmniej zabierał bogatym, którzy wcześniej obskubali biednych, by właśnie tym ubogim zapewnić środki do życia.
Logika tych poczynań jest dosyć pokrętna, ale to dowód na to, że już w tamtych czasach za wszystkim stała polityka. Taki Janosik miałby zapewne spore szanse by dziś zostać wójtem.
Mam dziwne wrażenie, że Jarosław Chodorski chciał czerpać z najlepszych wzorców, tylko gdzieś się pogubił. Przyglądając się jego działaniom można zauważyć, że również bardzo chętnie rozdaje, tylko kierunki tych przepływów finansowych nie są właściwe.
Bo tym razem zabiera biednym, a oddaje bogatym. Pieniądze mieszkańców, czyli te z budżetu gminy trafiają na przykład do prywatnych firm. Mam na myśli rozbudowę Przedszkola Gminnego w Jabłonnie. Wykonawca nie wyrobił się w terminie, więc, zgodnie z umową, powinien zostać obciążony karami. Kwota, to nawet 20% kosztów inwestycji, czyli ponad 530 000 zł.
Wójt jednak uznał, że lepiej będzie ich nie naliczać. Czemu? Za co taki bonus dla prywatnego przedsiębiorcy? Jakim prawem ten człowiek decyduje o zmarnowaniu tylu środków z gminnego budżetu? Teraz, kiedy czekają gminę ogromne koszty związane z budową kanalizacji i wodociągu liczy się, a raczej powinna się liczyć każda złotówka. A gdyby te pieniądze przeznaczyć na rozbudowę kuchni w szkole w Jabłonnie, albo na naprawę ul. Parkowej, na przygotowanie projektu przedszkola w Chotomowie…
Gdybym był zwolennikiem teorii spiskowych, to zacząłbym podejrzewać, że już od samego początku była jakaś tajna umowa między wójtem a przedsiębiorcą. Przecież ten pierwszy podkreślał, że pierwotny termin realizacji inwestycji jest nierealny. Wiedział jednak, że jeśli nie zgodzi się na zawarcie go w przetargu, to radni nie przesuną środków o które wnioskował. Najprościej więc dogadać się z przedsiębiorcą, który podejmie się absurdalnego zadania i obiecać mu, że nie tylko kar nie będzie, ale umowę się aneksuje i może jeszcze uda się wygenerować jakieś dodatkowe koszty prac. Na szczęście daleki jestem od propagowania takich domysłów, niepopartych faktami.
Niestety nie jestem w stanie zrozumieć sensu działań, które prowadzi Jarosław Chodorski. Podobno na wszystko w tej gminie brakuje pieniędzy, a przecież tyle jest marnowane.
Media są nazywane często „czwartą władzą” i może dlatego czasem podchodzą do mnie mieszkańcy i ze wzrokiem małego kociaka proszą by coś zrobić, żeby wójt nie doprowadził gminy do całkowitego upadku. A ja wtedy przypominam, że to mieszkańcy dokonali tego wyboru. Oczywiście teraz nikt prawie się nie chce przyznać na kogo oddawał głos. Też bym się wstydził. Na szczęście to da się jeszcze naprawić. Trzeba tylko poczekać do kolejnych wyborów.
Tymczasem pozostaje jedynie ustawić się w kolejce, może nam też wójt da parę groszy. Jeśli urzędnikom można nagrody, prywatnemu przedsiębiorcy umorzenia, dziwnym konsultantom i doradcom znaczne uposażenia, to i szary mieszkaniec powinien dostać przynajmniej na piwo, by łatwiej było na to wszystko patrzeć.
Jakub Janik