Kto chciał z radnego zrobić wariata?

– Nie będę z siebie robił wariata, bo podpisałem świadomie, że nie został dotrzymany termin – stwierdził radny Arkadiusz Syguła. Sekretarz gminy nalegała, żeby wykreślono z opinii zespołu skargowego Komisji Rewizyjnej zdanie dotyczące podjętych działań wobec urzędników za nieterminowe udzielenie odpowiedzi na pismo mieszkanki.

Podczas ostatniej sesji Rady Gminy poddano pod obrady projekt uchwały dotyczący stanowiska radnych odnośnie skargi na działalność wójta Jarosława Chodorskiego. Jedna z mieszkanek pod koniec sierpnia 2015 roku skierowała do urzędu pismo, na które przez dłuższy czas nie otrzymywała odpowiedzi. Postanowiła zatem złożyć skargę do wojewody na bezczynność wójta w kwestii odpowiedzi na wspomniane pismo, po czym tym tematem zajęła się Rada Gminy. W końcu 19 listopada urząd udzielił odpowiedź, na którą już od wakacji czekała mieszkanka. Ostatecznie zespół skargowy przy Komisji Rewizyjnej uznał skargę za… niezasadną.

– Ta skarga dotyczyła tego, że wójt nie odpowiedział w terminie na pismo mieszkanki. Nie rozumiem tego, że nie odpowiadamy i skarga jest niezasadna – dziwił się Witold Modzelewski, przewodniczący Rady Gminy.

Joanna Gwadera, sekretarz gminy poinformowała, że urząd uznał pismo mieszkanki za głos w dyskusji na temat miejsc parkingowych przy ul. Leśnej w Jabłonnie. Dodała również, że sam fakt złożenia pisma, nie zobowiązuje gminy do udzielenia odpowiedzi. Według sekretarz odpowiedź została sporządzona w listopadzie jedynie ze względu na zalecenie ze strony wojewody.

W uzasadnieniu do uchwały oraz opinii zespołu skargowego pojawiło się jednak zdanie: „…wobec podległych Wójtowi pracowników odpowiedzialnych za nieudzielenie odpowiedzi w terminie, zostały podjęte stosowne działania w ramach czynności służbowych”. Zauważono, że wspomniane zdanie jest sprzeczne z informacją udzieloną przez sekretarz podczas sesji, iż pismo z sierpnia uznano za głos w dyskusji i nie trzeba było na nie odpowiadać.

– To zdanie nie powinno znaleźć się w uzasadnieniu. Już zwróciłam uwagę osobie, która to pismo przygotowywała. Nastąpiło przeoczenie na zasadzie wytnij-wklej z innego pisma – odpowiedziała J. Gwadera.

Sekretarz poinformowała, że wspomniane zdanie należy uznać za pomyłkę i poprosiła o jego wykreślenie.

– Dopiero teraz dowiaduję się o tym. Nie czuję się fajnie, bo powinienem o tym wiedzieć. To, co przeczytałem, miało sens, a jeśli to zdanie zostanie wykreślone, nie będzie miało to sensu. Ktoś nie wywiązał się, bo na każde pismo można odpowiedzieć. Jeśli to zostanie wykreślone, to w ogóle nie powinniśmy tego podpisywać i nic z tym robić – powiedział A. Syguła.

– W ten sposób nie można traktować mieszkańców. Mieszkanka pisze pismo, nie otrzymuje odpowiedzi, pisze później skargę, w dalszym ciągu nie otrzymuje odpowiedzi, a my następnie mówimy, że skarga jest niezasadna, bo to był głos w dyskusji. Rozumiem, że trzeba bronić wójta… – dodał przewodniczący Modzelewski.

Sekretarz próbowała przekonywać do swoich racji, ale nie trafiały one do kierownika zespołu skargowego.

– Chodzi o to, że ta pani nie dostała odpowiedzi. Nie będę z siebie robił wariata, bo podpisałem świadomie, że nie został dotrzymany termin. Nie będę nic wykreślał – odpowiedział stanowczo radny Syguła.

Sekretarz poprosiła więc, żeby któryś z radnych zawnioskował o wykreślenie zdania, które wzbudziło tyle emocji. Gdy żaden z radnych nie zdecydował się na taki krok, sekretarz w końcu wycofała się ze swojej propozycji.

Ostatecznie radni, przy kilku głosach wstrzymujących się, uznali skargę za niezasadną. To, że wójt nie odpowiedział mieszkance w odpowiednim czasie, usprawiedliwiano tym, że J. Chodorski delikatnie zwrócił uwagę naczelnikom, aby terminowo odpowiadali na pisma mieszkańców.

DS