Gmina przepłaci ponad 2.000.000 zł za działkę?

– W sytuacji, gdy gmina ma prawo pierwokupu, nie ma nabywców i jest już czwarty przetarg, to znaczy, że cały czas jest szansa, że można kupić ten grunt być może jeszcze taniej niż za 2 mln zł netto. Są też przesłanki i możliwości, co jednak wymagałoby wysiłku intelektualnego i chęci oraz odrobiny pomysłu, czy nie udałoby się tę działkę bądź inną sąsiednią, pozyskać – niekoniecznie odpłatnie – od PAN – mówi w wywiadzie Krzysztof Jasiński, lokalny społecznik i rzeczoznawca majątkowy. W przeszłości brał udział w pozyskaniu od Skarbu Państwa gruntu pod Centrum Edukacyjno Kulturalno Sportowe w Chotomowie.

Daniel Szablewski: W poprzednim tygodniu rozgorzały dyskusje na temat pozyskania gruntu użytkowanego przez Polską Akademię Nauk. W przyszłości w Jabłonnie na tzw. osiedlach za obwodnicą miałaby powstać nowa szkoła. Sam pomysł pozyskania działki pod budowę szkoły jest pozytywną wiadomością. Tylko czy gmina powinna wykładać na nią 2.460.000 zł?
Krzysztof Jasiński: Polska Akademia Nauk podejmowała już trzy próby sprzedaży konkretnie tej działki i za każdym razem nikt nie stawał do przetargu. Co więcej, do tej pory nikt nawet nie zapytał o tę działkę. Z każdym postępowaniem cena wywoławcza była obniżana przez PAN. Teraz jest ogłoszony czwarty przetarg z ceną wywoławczą 2 mln zł netto. Gdyby do przetargu stanął chętny nabywca choćby z jednym postąpieniem, wtedy pojawia się akt notarialny – umowa warunkowa, po czym powiadamiana jest gmina Jabłonna i w ciągu 30 dni wójt może skorzystać z prawa pierwokupu w cenie wylicytowanej. Po co zatem stawać do przetargu? Czy nie lepiej poczekać na piąty lub szósty przetarg?

Jeżeli gmina teraz nie pozyska działki, opóźni się rozpoczęcie budowy szkoły.
Ta szkoła nie będzie budowana ani szybko ani wkrótce, ponieważ gmina nie ma na to pieniędzy, ani pomysłu. Obecnie nie ma nawet pomysłu jak wybudować przedszkole w Chotomowie. Pamiętajmy, że wątek tej działki przewija się od kilku lat. Pracownia Architektoniczno-Urbanistyczna, która funkcjonowała przy Urzędzie Gminy Jabłonna przygotowała plan miejscowy z przeznaczeniem na usługi oświaty. Dodam, że to dotyczy nie tylko tej działki, lecz jeszcze kilku innych znajdujących się obok, w bezpośrednim jej sąsiedztwie. Dlatego jest w czym wybierać. Odchodząc trochę od tematu, za rozpoczęcie prac nad przeznaczeniem w planie miejscowym działek pod szkołę „odpowiedzialna” jest ta sama pracownia, która wkrótce po ostatnich wyborach samorządowych została rozwiązana i zlikwidowana.

Pracownicy wspomnianej pracowni otrzymali polecenie rozpoczęcia prac w tym zakresie czy to oni byli inicjatorami tego, żeby gmina w przyszłości miała możliwość pozyskania terenu pod budowę szkoły?
To był pomysł urbanistek z tej pracowni. Później uchwalono taki plan, który umożliwia pozyskanie terenu pod oświatę od PAN. Tylko przez ostatnie 3 lata nikt nie podjął sensownych rozmów na ten temat, czy nawet próby negocjacji. Można było zaproponować coś za coś – skoro nie chcą się sprzedawać działki o przeznaczeniu naukowo-oświatowym to można zmienić plan, inne działki przeznaczyć pod zabudowę mieszkaniową, co byłoby z korzyścią dla PAN i PAN mogłaby przekazać działkę -niekoniecznie nieodpłatnie – gminie, albo zrzec się na rzecz Skarbu Państwa, a ten mógłby przekazać gminie.

Wróćmy do przeszłości…
Poszedłem do wójta i próbowałem z nim rozmawiać licząc, że jest młody, uczy się, ale to jest tak oczywiste, że trzeba podjąć rozmowy z PAN. Powiedziałem panu Chodorskiemu, że oczekuję, iż w kontaktach z naszą gminą PAN będzie zachowywała się jak partner, bo marzy mi się, żeby PAN była dla mojej gminy partnerem z tej racji, że są rzeczy gdzie mogą we wzajemnych relacjach rodzić się albo konflikty, albo piękna współpraca. I co? I nic.

Podczas ostatniego posiedzenia Komisji Rozwoju można było odnieść wrażenie, że jest chęć pozyskania działki, ale tak naprawdę jeszcze nikt nawet nie myślał, co można na niej zrobić. Tematem przewodnim jest szkoła, ale nic więcej nie wiadomo.
Ostatnio wylało się tyle demagogii, że zrodziły się pomysły, aby na tej jednej działce wybudować szkołę, żłobek, przedszkole, pełnowymiarowe boisko, orliki, a może i ośrodek zdrowia. Tak jakby ta działka była z gumy. Niestety nikt nie robił rzetelnych analiz, co tam może się zmieścić. 12,5 tys. metrów kwadratowych to całkiem duża działka, ale wszystko na niej się po prostu nie zmieści. Poza tym tak naprawdę nie wiadomo, co jest najpilniejszą potrzebą w gminie – czy budowanie przedszkola czy szkoły z zapleczem. Bezdyskusyjnie gminie przydałby się taki teren, aby w przyszłości mogła ona tam realizować inwestycję oświatową, ale tak prowadzony tryb nabywania gruntu jest zwykłą nieroztropnością, rozrzutnością i – powiem dosadnie – kompletnym idiotyzmem. Powtórzę się, ale w sytuacji, gdy gmina ma prawo pierwokupu, nie ma innych chętnych nabywców i jest już czwarty przetarg, to znaczy, że cały czas jest szansa, że można kupić ten grunt być może jeszcze taniej niż za 2 mln zł netto. Są też przesłanki i możliwości, co jednak wymagałoby wysiłku intelektualnego, chęci oraz odrobiny pomysłu, aby przynajmniej spróbować nabyć tę działkę bądź inną sąsiednią – niekoniecznie odpłatnie – od PAN.

Dlaczego PAN ma oddać grunt za darmo?
PAN parę lat temu ogłaszała zapytanie ofertowe o wycenę dwóch innych działek. Jedna to działka drogowa – ul. Politechniczna w Jabłonnie, natomiast druga to ul. Akademijna tamże. Kontaktowałem się z PAN i zapytałem po co im wycena rzeczoznawcy majątkowego w tej kwestii, skoro są to działki drogowe przeznaczone pod drogi gminne, publiczne. Twierdzili, że nie mogą zrzekać się, co nie jest prawdą, tylko muszą zbywać odpłatnie. W końcu obie drogi zostały przekazane gminie  pod budowę dróg nieodpłatnie przez Skarb Państwa po uprzednim zrzeczeniu się tychże działek przez PAN na rzecz Skarbu Państwa. Jako ciekawostkę dodam, że PAN miała obowiązek przed oddaniem do użytkowania Centrum Badawczego, zapewnić dojazd do niego ul. Akademijną od ul. Zegrzyńskiej, a nigdy z tego się nie wywiązała.

Kilka lat temu pozyskano również działkę pod budowę szkoły na granicy Chotomowa i Jabłonny?
Sytuacja była trochę inna, ale w pewien sposób podobna. Gmina Jabłonna otrzymała grunt nieodpłatnie od Skarbu Państwa na realizację konkretnego celu oświatowego. Gdyby chciała realizować inny cel, darowizna od Skarbu Państwa byłaby cofnięta. Działka była własnością Skarbu Państwa w trwałym zarządzie wojewódzkiego komendanta straży pożarnej, wcześniej była w zasobach Agencji Mienia Wojskowego, która przekazała ją staroście. Później trwały zarząd został wygaszony i grunt leżał bezużytecznie. W pewnym momencie Skarb Państwa miał przekazać działkę Miastu Legionowo w zamian za grunt przy ul. Mickiewicza przyległy do obecnej siedziby straży pożarnej. Wszyscy myśleli, że jest już „pozamiatane” i działka będzie należała do Legionowa, a gminie Jabłonna działka ta przejdzie koło nosa. Skończyło się jednak na tym, że Legionowo przekazało Skarbowi Państwa działkę przy ul. Mickiewicza na rozbudowę strażnicy, w zamian otrzymało grunt pod zabudowę mieszkaniową w Józefowie II, a gmina Jabłonna otrzymała działkę, gdzie wkrótce rozpoczęła się budowa szkoły. Taka sytuacja „win-win”, w której nie ma przegranych, ale wszyscy są wygrani. Mógłbym o tym długo opowiadać, bo na początku negocjacji wcale nie było to takie oczywiste.

Podczas niedawnego posiedzenia Komisji Rozwoju pani Agnieszka Sobczak, sekretarz gminy poinformowała, że odbyło się spotkanie z kanclerzem PAN w sprawie działki w Jabłonnie. Negocjacje przedstawicieli gminy zakończyły się jednak fiaskiem. Sekretarz dodała, że jedyną możliwością pozyskania tej działki, jest jej zakup.
Podejrzewam, bo nie byłem przy tym, że negocjacje wyglądały na zasadzie: „- Panie kanclerzu, odda nam pan? – Nie oddam, sprzedam. – No to jak pan sprzeda, to my kupimy”. Chyba tak to musiało wyglądać… Rzecz polega na tym, że ogromne środki inwestycyjne poszły na Chotomów i w związku z tym, na zasadzie reakcji łańcuchowej, radni z Jabłonny postanowili dla przeciwwagi, wykazać się pół roku przed wyborami aktywnością w tym zakresie, tj. zakupem działki pod oświatę na terenie Jabłonny. Samo nabycie działki pod placówkę oświatową jest pomysłem roztropnym, nieroztropne jest podejście do tego jak to zrobić, czyli nic nie robimy przez 3 lata, a potem za wszelką cenę w i sposób najgłupszy z możliwych… Szczytem głupoty było jednak to, co zrobił wójt i nie wiem, kto mu to podpowiedział, że zostało wpłacone wadium w wysokości 200 tys. zł. Jeśli ktoś stanąłby do przetargu, to wójt i tak miałby możliwość pierwokupu w wylicytowanej cenie. Miałby na to 30 dni. Po co zatem stawać do licytacji i w dodatku przepłacać?

W trakcie oficjalnych posiedzeń mówi się tylko o tej jednej działce. Działek do pozyskania, na których mogłaby w przyszłości powstać szkoła, jest jednak więcej. To prawda?
Tak, są też inne działki, położone w bezpośrednim sąsiedztwie do opisywanej, z przeznaczeniem nie tylko pod zabudowę związaną z oświatą, ale też pod zabudowę związaną z nauką, administracją i kulturą. Poza tym sąsiednie działki mają korzystniejsze parametry zabudowy niż ta, o którą stara się gmina. Podkreślę, że te wszystkie tereny były wystawiane do sprzedaży przez PAN z wiadomym skutkiem – nie sprzedała ich z braku chętnych. Powód? To nie są działki komercyjne, mają całkiem inne przeznaczenie.

Sporo kontrowersji budzi fakt, że wójt wpłacił wadium. Mógł to zrobić?
Wójt wpłacając wadium, nie do końca wypełnił warunki przetargu. To nie jest tak, że ma pieniądze, wpłaca wadium i podchodzi do przetargu. Wójt nie jest osobą prywatną. Jest składane oświadczenie, tj. PAN żąda, że przy wpłacaniu wadium, trzeba przedstawić uchwałę odpowiedniego gremium wyrażającego zgodę na nabycie gruntu. Wójt też musi mieć tę zgodę i być może ją dostanie na najbliższej sesji Rady Gminy, ale tak naprawdę powinien ją mieć w chwili, kiedy wpłacił wadium, bo taki jest regulamin przyjęty przez PAN. Niestety między radą a wójtem nie ma żadnej racjonalnej współpracy, nie tylko w tej sprawie, ale i generalnie w innych sprawach również. Tutaj trzeba rozmawiać z PAN, wcześniej zrobić burzę mózgów, ale nie taką jak w naszej gminie, gdzie radni razem z wójtem i urzędnikami skaczą sobie do gardeł, obrażają się, bluzgają… Następnie trzeba zastanowić się jak podejść do PAN, być może warto wykreować rozmowy z przedstawicielami Skarbu Państwa, czyli od drugiej strony? Coś podobnego jak zdarzyło się przy działce wykorzystanej na CEKS. Ale tutaj nie ma komu rozmawiać, nie ma z kim, jesteśmy pół roku przed wyborami i jedni przez drugich chcą kupić ten grunt na wyścigi i za każdą cenę, choćby nawet przepłacając.

W najbliższą środę odbędzie się przetarg na jedną z działek użytkowanych przez PAN oraz sesja Rady Gminy. Czy wójt powinien licytować, a radni powinni wyrazić zgodę na przystąpienie do przetargu?
Jak dowiedziałem się, że zostało wpłacone 200 tys. zł wadium, to na mojej łysinie zjeżył się włos. Jeśli nikt nie stanie do środowego przetargu, w tym także wójt, to prawdopodobnie przepadnie gminie 200 tys. zł. Oczywiście PAN mogłaby anulować przetarg przez to, że gmina zgłosiła się do niego w sposób niewłaściwy, ale PAN tego nie zrobi, ponieważ już teraz mają 200 tys. zł. Wójt, który podjął decyzję, żeby wpłacić wadium i wszystkie osoby, które mu to podpowiadały, zachowały się haniebnie z punkty widzenia roztropności wydawania publicznych pieniędzy. Dodatkowo rozrzutnie, nielogicznie, niegospodarnie i jedyne co ich tłumaczy, to że wybory są za pół roku. Ale co to za tłumaczenie?

Co zrobiłby Pan w środę na miejscu wójta i radnych? Wycofałby się z przetargu czy może jednak licytował? A może zrobiłby pan jeszcze coś innego?
Ja? Przecież to nie ja „rozlałem to mleko”. Niemniej ze mnie jest taki Dyzio-marzyciel i wie pan co mi się marzy? Żeby w polskim kodeksie karnym pojawiła się kara, której nie ma, a była powszechnie stosowana w średniowieczu. Dyby, czyli urządzenie z otworem na dwoje rąk i głowę, ustawiane w miejscu publicznym. Gdyby taka kara istniała w porządku prawnym, wsadziłbym tam wójta, wszystkich, którzy podpowiedzieli mu pomysł wpłacenia wadium oraz niezależnie od wszystkiego – dla towarzystwa – całą Radę Gminy. Od przewodniczącego aż po ostatniego radnego za mijające 4 lata kadencji, gdzie było zero współpracy, poza tą absolutnie konieczną. Nie chcę się zastanawiać, kto bardziej jest temu winien, ponieważ to nie o to chodzi. Odpowiadając na pana pytanie, mam nadzieję, która chyba jednak jest naiwnością, że znajdzie się jakiś prywatny inwestor, który wpłacił wadium, stanie do przetargu i przebije wójta w licytacji, bo wtedy wadium wróci i nadal będzie kilka działek do pozyskania przez gminę w innym trybie. Może pojawi się pomysł po „wyborczym” listopadzie? Przecież tego typu działek jest więcej do wzięcia i to nie za takie pieniądze. Pozostałe tereny mają lepsze wskaźniki intensywności zabudowy. Natomiast ta działka jest tylko jedną z opcji. Plan miejscowy został tak sporządzony, żeby gmina mogła tam pozyskać grunt. Ale nie w ten sposób.

Kto „wymyślił” działkę, na temat której teraz toczą się burzliwe dyskusje?
Jednym z pomysłodawców, aktywnie działającym w celu pozyskania tej działki – ale bez względu na pieniądze, jakie trzeba na nią wydać – jest i był radny Zenon Chojnacki. Przegadałem z nim wiele godzin na ten temat. Radny zaciągnął mnie do wójta, żeby spróbować go przekonać, aby podjął rozmowy z PAN. Nic z tego nie wyszło. Dodam tylko, że z panem Chojnackim od początku się nie zgadzałem, ale nie co do potrzeby pozyskania gruntu, bo to jest oczywiste, ale nie w tym trybie i nie za takie pieniądze.

Wiem, że radni odbyli wewnętrzne spotkanie w sprawie tej działki. Był Pan obecny na tym spotkaniu. Jakie było podejście radnych do informacji, które Pan przedstawił?
Większości radnych wytłumaczyłem, że to nie ta droga i że można to zrobić inaczej, wystarczy tylko ruszyć głowami. Co oni na to? Prywatnie czy publicznie? Publicznie mówili: „Nie wiedzieliśmy, że są tam jeszcze inne działki z przeznaczeniem pod usługi związane z oświatą”, a prywatnie mówili, że muszą coś kupić, bo na inwestycje w Chotomowie poszło tyle milionów złotych, a na Jabłonnę nic. Powiedziałem im: „To ja mam państwu pokazywać, co trzeba zrobić w Jabłonnie? W jednej z ulotek było napisane, że do remontu jest Dom Ogrodnika, czekam drugi rok na dokończenie inwestycji kanalizacyjnej od ul. Chotomowskiej do lasu; za chwilę skończy się ważność decyzji o pozwoleniu na budowę. I ja mam wymyślać na co trzeba wydawać pieniądze i na jakie inwestycje we wsi i gminie Jabłonna?”. Może dlatego, że nie jestem radnym i dla mnie nie ma czegoś takiego jak okręgi wyborcze, ale jest jedna gmina. Podsumowując naszą rozmowę jeszcze raz powtórzę, że to nie jest jedyna działka, ani ostatnia okazja, że jak z niej nie skorzystamy, to przepadnie możliwość budowania szkoły. Mówienie, że jest inaczej, to czysta demagogia.

Dziękuję za rozmowę.