CHOTOMÓW. Gmina wypłaci odszkodowanie za dach w CEKS-ie

Urząd Gminy zamierza dogadać się z jednym z podwykonawców, który kilka lat temu budował dach w CEKS i zakończyć spór sądowy. Na ostatniej sesji Rada Gminy zabezpieczyła 365 tysięcy złotych na wypłatę odszkodowania na rzecz podwykonawcy.

– Odszkodowanie jest trochę mylącym określeniem, ponieważ chodzi o wynagrodzenie podwykonawcy, który kładł dach na budowie CEKS-u. Jest to jedna z ostatnich spraw, które ciągną się za nami z CEKS-u. Jesteśmy po pierwszej instancji (sądowej – red.), a przed drugą. Niestety rokowania na korzystne rozstrzygnięcie w drugiej instancji są dla nas znikome. W związku z tym udało się nam porozumieć z powodem i zawrzeć nieformalną ugodę, którą sformalizujemy, jeżeli radni wyrażą zgodę na wydatkowanie tej kwoty. Pozwoli to nam osiągnąć korzyści rzędu 20 tysięcy złotych – tłumaczył radnym gminny radca prawny Sławomir Markowski.

Awaryjny dach

Radna Aneta Mrozek zauważyła, że w CEKS-ie najczęściej dochodzi do awarii dachu. Dlatego też zdziwiła się, że gmina musi wypłacić dodatkowe środki właśnie za budowę dachu.

– Większość spraw związanych z CEKS-em polegało na tym, że podwykonawcy robót budowlanych nie byli zgłaszani w odpowiednim trybie i formie. Generalny wykonawca pod koniec realizacji tej inwestycji ogłosił upadłość i zaczęli zgłaszać się do nas podwykonawcy – mówił mecenas.

Radca gminny dodał, że urząd nie wiedział, iż generalny wykonawca nie płacił wynagrodzenia podwykonawcom. Niemniej zdaniem mecenasa zgodnie z przepisami, podwykonawcy mogli domagać się od gminy wypłaty wynagrodzenia. – Wtedy wystarczyło, że wiedzieliśmy, iż są na placu budowy. To powodowało, że odpowiedzialność była po naszej stronie. Wygląda to tak, że w pewnym sensie płacimy cudze długi, bo takie są przepisy – stwierdził.

– W stosunku do podwykonawców podnosiliśmy zarzuty odnośnie jakości, że dach wykonany jest niezgodnie z projektem, ale sąd stwierdził, że jest to spóźnione i trzeba było to zrobić na etapie odbioru robót, a nie na etapie postępowania sądowego – kontynuował Sławomir Markowski.

Zapłacą za to samo

Radny Tomasz Rybałko zapytał, czy w takim razie urząd zapłacił już głównemu wykonawcy, a teraz trzeba będzie zapłacić znowu podwykonawcy.

– Z generalnym wykonawcą sprawa wyglądała tak, że mieliśmy gwarancję zapłaty i ją zrealizowaliśmy. W sytuacji, gdy generalny wykonawcy zszedł z budowy, istniała przesłanka odstąpienia od umowy z winy wykonawcy, natomiast te pieniądze nie wystarczyły na zapłatę wszystkich roszczeń, z którymi zgłaszali się do nas podwykonawcy. Postępowanie upadłościowe generalnego wykonawcy toczy się nadal, już siódmy rok i nie widać końca. Prawdopodobieństwo, że coś odzyskamy jest znikome. Raz na jakiś czas zapoznaję się z planami podziału i jesteśmy na szarym końcu – odpowiedział radca prawny.